Fuerteventura w grudniu. Słońce nieśmiało przebija się zza chmur, wiatr kaprysi i nie może się zdecydować, jaką skalę osiągnie. Termometr, jak zawsze zimą na Wyspach Kanaryjskich przez cały dzień nie pokaże więcej niż 20 stopni. W dziecięcym basenie przy hotelu jednak tłum. Choć woda nie jest podgrzewana, maluchy nie protestują. Organizują zawody na zjeżdżalni i wyścigi gumowych łódek. Dress code basenowy, czyli strój, spodenki, jeśli młodsze dziecko to wystarcza pielucha. Słychać przekrzykiwania po angielsku i szwedzku. Żadnego słowa po polsku, choć obsługa mówi, że prawie połowa gości na urlop przyleciała z Warszawy. Polskie dzieci da się jednak zauważyć, są ubrane w długie spodnie, bluzy i koniecznie czapki chroniące przed wiatrem. W basenie ani morzu nie wykąpią się ani razu w czasie tygodniowych wakacji. Ekstrawagancją będzie jeśli zmoczą nogi. Bez skarpetek.
Czytaj więcej